|
NIEZALEŻNY SAMORZĄDNY ZWIĄZEK ZAWODOWY POLICJANTÓW
NSZZ POLICJANTÓW WOJEWÓDZTWA KUJAWSKO-POMORSKIEGO
Władze
Tu jesteś :
Strona główna >
Archiwum wiadomości > Bez zemsty i rewanżu? |
Home E-mail |
Bez zemsty i rewanżu?
Moim zdaniem
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy 24 lutego 2010 r. tak ochoczo obcięli esbekom emerytury, posługiwali się określeniem "oficerowie SB". Zamaskowało ono fakt, że nie wszyscy funkcjonariusze służb bezpieczeństwa państwa PRL BYLI OFICERAMI, ŻE ZWŁASZCZA W TAK ZWANYCH PIONACH TECHNICZNO-OPERACYJNYCH SB (podsłuchy i przegląd korespondencji, obserwacja czy paszporty) WIĘKSZOŚĆ STANOWILI CHORĄŻOWIE I SIERŻANCI. I ich etaty były niższe. Ale nie o tym chcę napisać.
Wśród osób, na które spadła gilotyna ustawy "dezubekizacyjnej" są bowiem również milicjanci, którzy nigdy w bezpiece nie służyli. Chodzi o komendantów jednostek, których zastępcami byli kierownicy miejscowych struktur SB. W PRAKTYCE, W PEWNYCH OKRESACH DOTYCZYŁO TO WSZYSTKICH KOMENDANTÓW WOJEWÓDZKICH, POWIATOWYCH I MIEJSKICH MO, a później, po 1983 r., szefów urzędów spraw wewnętrznych odpowiedniego szczebla. Jest jednak jeszcze jedna, dużo liczniejsza grupa milicjantów i to poczynając od najniższych stanowisk wykonawczych i stopni podoficerskich. Chodzi bowiem o WSZYSTKICH funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej pełniących służbę w ciągu ponad dziesięcioletniego okresu od formowania się milicji w 1944 r. do grudnia 1954 r.
Zakwalifikowano tę masę ludzi (przecież każdego roku służyło w MO kilkadziesiąt tysięcy osób i zawsze więcej niż w bezpiece !) na mocy wykazu z ustawy lustracyjnej z 18 października 2006 r. Wynika z niego, że organami bezpieczeństwa państwa są także jednostki organizacyjne podległe Resortowi Bezpieczeństwa Publicznego PKWN i Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego, "a w szczególności jednostki Milicji Obywatelskiej w okresie do dnia 14 grudnia 1954 r." (data likwidacji MBP). W podobnej sytuacji znaleźli się żołnierze zawodowi KBW i WOP oraz strażnicy więzienni z okresu podporządkowania tych formacji pod MBP. Tym pierwszym się upiekło, o ile przeszli na emerytury wojskowe, więzienników dotknęła karząca ręka ustawodawcy.
"Szczególne" usytuowanie MO w tym wykazie wynika z mało znanego faktu, że dekret PKWN z 7 października 1944 r. po części zredagowany został na wzór przedwojennej ustawy o Policji Państwowej. Napisano w nim, że 'Milicja Obywatelska jest prawno-publiczną formacją służby Bezpieczeństwa Publicznego". Ludzie z IPN aż zacierali ręce: mieli dowód na to, że MO BYŁA CZĘŚCIĄ UB. Tyle tylko, że ustawa z 24 lipca 1919 r. o Policji Państwowej zawiera bliźniacze określenie: "Policja jest państwową organizacją służby bezpieczeństwa"…
Ilu milicjantów zostało ofiarami ustawy "dezubekizacyjnej" ? Nikt nie potrafi na to odpowiedzieć. Ale analizując dane o emeryturach i rentach na koniec roku 2009, przygotowane przez Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA, NALICZYŁEM RÓWNO 200 OSÓB, KTÓRYM ŚWIADCZENIA PRZYZNANO JESZCZE DO KOŃCA 1956 R. ! Grupa pokrzywdzonych milicjantów musi więc być znacząco wyższa i liczyć kilka tysięcy osób, które nigdy w swojej karierze zawodowej nie miały nic wspólnego z przynależnością do UB lub Służby Bezpieczeństwa. Byli to funkcjonariusze służby prewencyjnej i kryminalnej, zajmujący się, z wyjątkiem kilku lat bezpośrednio powojennych, gdy trwała polska mała wojna domowa, utrzymaniem szeroko pojętego bezpieczeństwa ludności i porządku publicznego. Z WOLI WIĘKSZOŚCI POSŁÓW I SENATORÓW, A TAKŻE PREZYDENTA RP, potwierdzonej wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, zostali napiętnowani jako członkowie organów bezpieczeństwa państwa KOMUNISTYCZNEGO.
Wokół ustawy dezubekizacyjnej narosło sporo mitów, często zresztą rozpowszechnianych całkiem świadomie przez twórców i zwolenników tego bubla prawnego. PRZEKONYWALI ONI OPINIĘ PUBLICZNĄ, ŻE 'WYMIERZANIE SPRAWIEDLIWOŚCI" DOTKNĘŁO WYŁĄCZNIE OFICERÓW SB I WŁAŚCIWIE TYLKO W NIEWIELKIM STOPNIU POGORSZYŁO ICH sytuację życiową. W kłamstwo to uwierzyli zwłaszcza ci, którym uwierzyć było łatwo, wśród nich znany działacz opozycyjny, wzięty architekt i publicysta Czesław Bielecki, publikujący w podziemiu pod pseudonimem Maciej Poleski.
Jego zdaniem decyzja Trybunału w sprawie uznania ustawy dezubekizacyjnej jako aktu normatywnego zgodnego z Konstytucją, sprowadza tych pracowników państwowych, którzy odegrali znacząco negatywną rolę w utrwalaniu władzy ludowej "do standardów emerytalnych obowiązujących wszystkich pracowników w Polsce. Można jedynie ubolewać, że dzieje się to dopiero dzisiaj, a nie 17 albo 20 lat temu – orzeka na łamach "RZECZPOSPOLITEJ" były parlamentarzysta w artykule pod wymownym tytułem: "Nie ma mowy o zemście". – W żaden sposób nie można tego postrzegać jako degradacji ani mówić o łamaniu zasady niestosowania odpowiedzialności zbiorowej". I ubolewa: - 'Niestety, w debacie publicznej toczącej się wokół tego tematu często dochodzi do mylenia podstawowych pojęć".
Kpi, czy o drogę pyta ? Nie wie, że kilkadziesiąt tysięcy osób upokorzono naliczając im lata przepracowane w "organach bezpieczeństwa państwa PRL" WEDŁUG PRZELICZNIKA 0,7 PROC. PODSTAWY WYMIARU EMERYTURY, A WIĘC NIE STOSOWANEGO WOBEC JAKIEJKOLWIEK INNEJ GRUPY ZAWODOWEJ? Że de facto PRZYZNANO IM JAŁMUŻNĘ zamiast choćby zrównania wyliczenia świadczeń do norm obowiązujących w powszechnym systemie emerytalnym (przelicznik 1,3 proc.) ?
Czesław Bielecki – i nie on jeden – jest jednak pewny swego: "Nie widzę jakiegokolwiek rewanżu czy zemsty w fakcie, że funkcjonariuszy bezpieki ściągnięto z pozycji uprzywilejowanych do poziomu przeciętnych pracowników – stwierdza mijając się z prawdą, której nie zna lub nie chce poznać. – O niesprawiedliwości moglibyśmy mówić dopiero wtedy – wywodzi – gdybyśmy pozbawili pracowników służby bezpieczeństwa PRL PODSTAWOWYCH UPRAWNIEŃ EMERYTALNO-RENTOWYCH, A PRZECIEŻ NIC TAKIEGO SIĘ NIE DZIEJE'.
Bielecki nie jest jednak jedynym, który wypowiada się w sprawie, w której – delikatnie mówiąc – brakuje mu kompetencji. W telewizyjnej "Kropce nad i" 1 marca br. rozmówczyni Moniki Olejnik, pani kancelaryjna minister, posłanka Julia Pitera zaaprobowała w pełni przeforsowanie w Trybunale KONSTYTUCYJNYM TZW. USTAWY DEZUBEKIZACYJNEJ, argumentując, ŻE PRZECIEŻ NIE KAŻDY MUSIAŁ PRACOWAĆ W TAK DRAŃSKICH ORGANACH ETC. Pani minister nie po raz pierwszy i chyba nie ostatni wykazała charakterystyczny dla siebie brak rozeznania, stwierdzając przy okazji, że rząd Platformy Obywatelskiej pozbawił przywilejów finansowych… funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego !
Przypominam wszystkim, że pani Pitera, w odróżnieniu od "samowystarczalnego" Czesława Bieleckiego, nie jest opłacana z pieniędzy partyjnych ani z kieszonkowego pana premiera, dla którego pracuje z takim samozaparciem, ale z pieniędzy podatnika. Jak długo jeszcze będziemy płacić za całkowitą nieudolność, niekompetencję i dobre samopoczucie takich osób ?
Marcel Tabor
Źródło : www.nszzp.pl