|
NIEZALEŻNY SAMORZĄDNY ZWIĄZEK ZAWODOWY POLICJANTÓW
NSZZ POLICJANTÓW WOJEWÓDZTWA KUJAWSKO-POMORSKIEGO
Władze
Tu jesteś :
Strona główna >
Archiwum wiadomości > Gdyby premier był funkcjonariuszem... |
Home E-mail |
Gdyby premier był funkcjonariuszem...
Gdyby premier był funkcjonariuszem a nie nauczycielem, to zapewne służby mudurowe nie stałyby dzisiaj w obliczu zamrożenia płac a w komisariatach nawet byłoby cieplej. Podkreślający na każdym kroku swoje otarcie o nauczycielski fach premier, nie szczędzi bowiem poparcia tej grupie zawodowej.
Oprócz wzrostu płac, premier zadeklarował także pomoc finansową na udoskonalenie infrastruktury ogrzewczej w każdej szkole. "Każdy z państwa dobrze wie, jak wielkim problemem jest ogrzewanie w szkołach i jak często z powodu braku pieniędzy jest w szkołach zimno. Dlatego podjęliśmy decyzję, że wszystkie korzyści jakie ma Polska ze sprzedaży praw do CO2 będą szły na ocieplanie budynków użyteczności publicznej, w pierwszym rzędzie szkół i szpitali" - powiedział premier podczas 40. Zjazdu ZNP.
Trochę to dziwne, bo akurat prawa do CO2 będą wkrótce na gwałt potrzebne polskim przestarzałym ciepłowniom, którym skończą się pozwolenia na emisje. Zaś dobrze zarządzane obiekty zdążyły skorzystać z dobrodziejstw ustawy z 18 grudnia 1998 r. - o wspieraniu przedsięwzięć termomodernizacyjnych, dzięki której można było uzyskać zwrot sporej części kredytu zaciągniętego na ten cel. Tę wiedzę można zdobyć w każdym oddziale Agencji Poszanowania Energii.
Zimno jest w tych szkołach, gdzie przykręca się grzejniki, bądź opóźnia uruchomienie sezonu grzewczego w poczuciu fałszywie pojętej oszczędności. Wyziębione mury wchłoną bowiem znacznie więcej energii cieplnej już po uruchomieniu ogrzewania, a koszty leczenia przeziębionej kadry i dzieci oraz absencji chorobowej zdecydowanie przekroczą te zaoszczędzone grosze.
Jak się okazuje wzrost płac dla nauczycieli o 50 proc. do końca 2012 r. to dla Polski projekt o wymiarze cywilizacyjnym - tak przynajmniej oświadczył premier Donald Tusk podczas otwarcia 40. Krajowego Zjazdu Delegatów Związku Nauczycielstwa Polskiego, w którym bierze udział prawie 300 delegatów z całej Polski. Jest więc trochę głosów wyborców do zdobycia. Pozostaje pytanie, czy to organizatorzy Zjazdu dopasowali termin do wyborów, czy może stało się na odwrót...
Zdaniem premiera wspólnie z ZNP udało się wiele rzeczy wspólnie zrobić - wymienił jednak w zasadzie tylko wzrost płac dla nauczycieli - otóż w 2007 r. rząd zadeklarował, że przez kilka lat będzie stopniowo podnosił nakłady na wynagrodzenia nauczycieli, tak by doprowadzić do 50 proc. wzrostu do końca kadencji w 2011 r. i prawie doprowadził. Według premiera bowiem, ten cel z powodu kryzysu gospodarczego przesunie się do 2012 r. - Przygnębiające...
Naprawdę trudno w kontekście tych stwierdzeń nie pomyśleć z zadrością, jak mogłoby być w mundurówce, gdyby Donald Tusk był byłym funkcjonariuszem. Porzucając lekki ton komentarza, to w sumie jest niezbyt zdrowa sytuacja, gdy jedna z grup zawodowych jest faworyzowana, bez racjonalnego uzasadnienia. Tym bardziej, iż gesty premiera wobec środowiska nauczycielskiego oznaczają także, a może przede wszystkim wzrost wydatków w samorządach, które mają zupełnie inne priorytety. A i my, zwykli podatnicy znaleźlibyśmy znacznie więcej projektów o wymiarze cywilizacyjnym do zrealizowania w pierwszej kolejności. W ciągu 10 lat blisko o jedną trzecią spadnie liczba uczniów w gimnazjach, a następnie w szkołach ponadgimnazjalnych. To oznacza, że będzie problem z utrzymaniem 30% szkół i kadry nauczycielskiej, stąd też kierowanie sporych środków dla tej grupy zawodowej nie można wytłumaczyć niczym innym, jak tylko chęcią pozyskania głosów w wyborach.
Źródło: www.fzz-sm.pl